czwartek, 14 maja 2009
Kambodza-Laos
Dalej Mekongiem
Kilkanascie dni - niewiele czasu spedzilismy w Kambodzy i pewnie niewiele o tym kraju wiemy - na pewno jest to miejsce fascynujace, moze mozna by tu spedzic dlugie tygodnie - ale nam - jak na pierwszy raz wystarczy :) Troche za drogo, mocno za goraca (wybralismy najgorszy miesiac do podrozowania - kwiecien- upalny i duszny) i jakos rzadko spotykalismy sie z sympatia miejscowych... Jedziemy do Laosu :) Ale Kambodze oczywiscie polacemy - bo kazdy kraj warto zobaczyc, doswiadczyc, poczuc :) nawet jak czasem sie ponarzeka, pomeczy... Podrozowanie to nie wakacje - czasem to ciezka praca :)
Zebysmy za bardzo nie stesknili sie za starym dobrym Mekongiem, granica miedzy Kambodza i Laosem jest tez na tej poteznej rzece, i dopiero od niedawna mozna przejechac ladem, nie trzeba plynac drogim promem. Wiec jedziemy ladem - w ciasnym busiku upchnietych jest tyle turystow, ale mozna zmiescic - jedziemy dopiero, gdy na pewno wiadomo, ze absolutnie nie wcisnie sie jeszcze jedna osoba. Po drodze kierowca zatrzymuje sie - niby na kilka minut - przez dwie godziny smazymy sie w poludniwcym skwarze. Jestesmy zupelnie mokrzy, nie mialam pojecia, ze z czlowiek moze tyle z siebie wypocic - ... ale mozemy sobie pogadac, powymieniac sie doswiadczeniami - sa Kanadyjczycy, Francuzi, nawet Beatrice z Libanu. Mike z Kanady smieje sie, gdy wiemy o sobie juz wszytsko (skad jestesmy, skad jedziemy, dokad itd) a nie znamy naszych imion - Tak jest zawsze - pierwsze pytanie, skad jestes, gdzie byles, czasem podrozuje sie z kims przez kilak godzin i wtedy czlowiem uswiadamia sobie, kurcze, nie wiem jak on ma na imie... I glupio spytac.. :)
Jedziemy! Przez granice musimy przejsc na piechote - i wlasnie zaczynaja spadac wielki krople deszczu. Khmerowie, juz w strugach deszczu, odprawiaja nas szybko, uprzejmie - bardzo interesuja sie Beatrice, bo nie widzieli jeszcze nikogo z LIbanu, wiec pytaja, gdzie ten kraj, jaki... Potem Laotanczyc - tez mili, ale jeden zgrzyt - dwa dolary za pieczatke. Oczywiscie wiemy, i oni wiedza, ze my wiemy i my wiemy, ze oni wiedza - ze opalta jest zupelnie, calkowicie nielegalna. Nic nie pomaga - ani prosba o rachunek, ani slodkie oczy, przekonywanie ze nie mamy pieniedzy (jak to biali nie maja pieniedzy?) - pogrnifcznicy z wstretem odrzucaja nasze paszporty - beda pieniadze, bedzie pieczatka. Jedyne ce udaje sie - stargowac z 2 dolaraow na dolara... A potem (juz za darmo) usmiech i "Witamy w Laosie". No, witamy Laos...
O Kambodzy slow kilka
Chyba nalezy sie podsumowanie :) Opuszczamy kolejny, 5 kraj na naszej trasie - jak jest Kambodza? Bardziej egzotyczna niz Wietnam, troche brudnawa (podobno Khmerowie z calych Indochin sa najbardziej "indo-") i droga. Gdy jest droga w bogatym, drogim kraju, jakos to mniej boli - a Kambodza jest biedna, wiemy, ze ludzie zarabiaja tu czasem nawet kilakdzista dolarow miesiacznie - a wszytsko kosztuje sporo, nieraz drozej niz w Polsce. Bialy musi placioc wiecej - tak robi rzadf (potrojne ceny dla cudzoziemncow na panstwowe koleje), tak wiec robia tez obywatele - wszedzie bialy musi placic wiecej. Nie ma zmiluj sie - masz tyle pieniedzy, to plac... Tylko czlowiek z plecakiem nie zawsze ma "tyle" pieniedzy... Ale to juz inna historia...
W tej drozyznie nie ma zreszta nic niezywklego - tu ludzie (przynajmniej ich olbrzymie wiekszosc) sa za biedni, aby jesc w knajpach, nawet kupowac w sklepach (gdzie kilo ryzu kosztuje 4 dol.! - Kambodza produkuje mniej zywnosci niz potrzebuje) - wiec klienci to tylko turysci - wiec i ceny sa turystyczne. Miejscowi jak juz kupuja to na targu - ale tu znawu - biala twarz oznacza - bedzie drogo...
KRAJ A Kambodza to naprawde biedny kraj - mnostwo tu brudnawych, wychudzonych dzieciakow, pod sklepami proszocych turystow o cos do jedzenia, duzo tu ofiar min - ludzi bez nog, bez rak, bez pieniedzy. Czasem graja, spiewaja, recytuja - prosza o pare groszy. Czasem po prostu zebraja. W turystycznych miejscach zawsze mozna spotkac dzieci w bialych bluzkach, szkolnych pocerownych mundurkach, z miejscowych sierocincow, bardzo kulturalnie, bez narzucania sie, nawet niesmialo proszoce o wsparcie... Budza na tym tle niesmak bardzo drogie samochody, piekne wille organizacji charytatywnych - pelno tego w Kambodzy... I miejscowi nowobogaccy - obwieszeni zlotem - wieszajacy zlote, grube lancuchy nawet na szyjach niemowlakow...
LUDZIE Khmerowie to dziwni ludzie - niezbyt przyjazni, lubiacy oszukac, czasem bardzo wrogo nastwiani - taki czasto czulismy sie w Kambodzy, choc to nasze bardzo subiektywne odczucie i - co za tym idzie - niekoniecznie prawdziwe. Jest w tych ludziach jakas agresja, niechec, zlosc, nieufnosc. Mozna by ich nie lubic - ale w Kambodzy nie mozna zapominac o starszliwej, ciagle jeszcze swiezej historii tego malego kraju - o Pol Pocie (tu nie wymawia sie tego slowa, to najgorsze przeklenstwo), rezimie, ktory zamordowal blisko trzecia czesc populacji, ktory uwazany jest za najbardziej krwawa i okrutna dyktature wspolczesnego swiata. I to mocno tkwi w Khmerach - zreszta rezim nigdy nie zostakl rozliczony, wielu ludzi Pol Pota ciagle jest przy wladzy, przy pieniadzach w dzisiejsszej Kambodzy. Wiec ten rezim ciagle jakos tkwi w ludziach... Kazdy dorosly, starszy czlowiek musi pamietac rezim - czy mamy pojecie co przezyl, czy mozemy sobie to wyobrazic?
Choc mozna spotkac sie w Kambodzy tez z goscinnoscia, serdecznoscia, ale tych trzeba szukac w miejscach z dala od turystycznych tras, w malych miejscowosciach, w zagubionych w dzungli wioskach.
TURYSCI Kambodza to kraj wspanialej kultury, cudownych zabytkow, dzikiej przyrody - ale tez tanich rozrywek i niestety - coraz wiecej ludzi szuka tu tego drugiego... Smutne to i straszne. Czy nieuniknione? Wiadomo, ze poszukiwacze rozrywek zostawiaja wiecej pieniedzy niz podroznicy (mocno tym samym windujac ceny) - ale co bedzie dalej? Czy Kambodza nie zmieni sie w cyrk dla pseudo-turystow? Co jeszcze bedzie mozna tu kupic? Za co jeszcze zaplacic?...
Z tymi myslami, dyskutujac o tym wszystkim, o Kambodzy, o tym co nas tam spotkalo z naszymi nowymi przyjaciolmi witamy Laos...
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz