poniedziałek, 18 maja 2009

Cztery tysiace wysp

Sluchajac jak rosnie ryz

LAO, LAO

Wietnamczycy sadza ryz, Khmerowi patrza jak rosnie - a Laotanczycy sluchaja, jak rosnie - tak uwazali Francuzi - i tak wiesc gminna niesie - Laotanczycy to ludzie leniwi, zupelnie wyluzowani i bezstresowi. Turysci mowia - Laos to kraj wiszenia w hamaku, gapienia sie na rzeke - calkowity luz. I przez pierwsze dni tym wlasnie zajmowalismy sie - hamak, bungalow i rzeka.... (Mekong oczywiscie) I jeszcze Lao, Lao :)

Czy moze byc gdzies lepiej niz na Czterech Tysiacach Wysp?
Archipelag na wielkim Mekongu - wyspy, wysepki, czasem tak male, ze wygladaja jak wystajaca z wody kepa drzew. Rzeka - toczy leniwie zielone wody, w nich chlodza sie wodne bawoly, ludzie lowia ryby, turystwo w detkach niesie wolny prad. Wioski - male, z pradem na kilka tylko godzin dziennie. I bungalowy - te najtansze, najlepsze - stojace na palach w rzece, calkowicie proste, z lozkiem tylko i moskirira, zbudowane z palmowuch lisci, z balkonem, z obowiazkowym hamakiem. Ludzie - przyjezdzaja tu tylko na 2,3 dni, zostaja tyugodniami nawet. Czlowiekowi w ogole nie chce sie stad ruszac - jesli ktos dopiero przyjechal do Laosu wyjezdza tylko dlatego, ze chce zobaczyc reszte kraju, a ci co wyjezdzaja - przyjezdzaja tu na pozegnalne lenistwo i wypedza ich tylko waznosc wizy.
Lenistwie jest tu bardzo - goraca, duszno, wiec gdzie lepiej niz w rzece albo w hamaku? Wieczorem mozna pochodzic po wiosce, ale jak siadze prad - nie ma nic do roboty. Tu wiec spotyka sie ludzi, planuje, slucha opowiesci. Tu zawiera sie nowe przyjaznie.
Miejscowi tez leniwi - dobrze im sie zyje - maja turystow, zyja z turystow, tylko siedziec i patrzec jak leca pieniadze. Czasem trzeba budzic wlasciciela sklepu - spi w hamaku - moge cos kupic?
Odpoczynek po Kambodzy - ludzie przyjazni, usmiechnieci, nie zaczepiaja, nie namawiaja na nic, z checia porozmawiaja, spada nam lancuch z rowera, miejscowy dzieciak natychmiast oferuje pomoc i zanim zdazymy cokolwiek powiedziec juz zaczyna majstrowac. I nic za to nie chce, nawet o tym nie pomysli.
Co robiliscie na 4 tysiacach wysp? Pojezdzilismy na rwoerze, zobaczylismy wodospady, swiatynie... Ale tak naprawde to nic. Tu nic sie nie robi.
AAAA... jak to nic - pije sie Lao Lao - miejscowa ryzowa wodke - o smaku sfermentowowengo ryzu, czasem przezroczysta, czasem zoltwa, tansza od wody - lao lao mozna nazawac laotanskim narodowym trunkiem - jest wszedzie - pierwszt raz - zamawiamy "big lao lao", myslac ze to duza szklanka - dostajemy litrowa butle...
No i jest pieknie - zachody slonca nad rzeka, palmy, domy na palach, gwaltowne tropikalne burze (brrr), wielkie motyle (i jeszcze wieksze inne robale ;), jaskrawozolto-czarne albo zielone jaszczurki... :)
Czy moze byc gdzies lepiej niz na Czterech Tysiacach Wysp? ;)



1 komentarz:

uczi pisze...

Wódka tańsza od wody? Jaki argument powstrzyma Stópkę przed osiedleniem się tam?