sobota, 27 czerwca 2009

Z Batam na Sumatre

Bukkittingi, 179 dzien podrozy, ok. 10 tys km od domu, ok.20 tys. km przejechanych :)

Sumatra: Wsrod dzungli i wulkanow

Stalo sie - cud niemal -jestesmy na biezaca z blogiem - wszystkie zaleglosci nadrobione :) a przy okazji jutro minie "polrocznica" naszego wyjazdu! Jest co swietowac:) W dodatku dzis przekroczylismy Rownik-stalismy jedna noga na polkuli polnocnej, druga na poludniowej... :) Po czym Polnocnej, naszej, powiedzielismy na razie dowidzenia- i oto jestesmy na Poludniu:)

Hej- dziwnie sie tak na biezaca pisze:) Pozdrawiamy wszystkich, ktorzy nas czytaja (mamy nadzieje iz takowi istnieja), dziekujemy za komentarze - szczegolnie Ucziemu :)
Jestesmy w Bukkittingi, malym miasteczku,polozonym nad wawazem, u stop 3 poteznych, czynnych wulkanow, otoczonym wspaniala rownikowa dzungla. Rownikowa -najbardziej jak moze byc - bo tu wlasnie przebiega Rownik - dzis nawet udalismy sie do wioski Bonjol, gdzie wielka brama nad droga informuje podroznmych, ze wlasnie przekraczaja Rownik - napstrykalismy fotek na linii znaczacej Rownik, poskakalismy sobie z jednej na druga polkule - i jak na Rowniku musi byc - zmoczyla nas do suchej nitki rownikowa ulewa... A potem jechalismy z powrotem do miasta, patrzac jak paruja porosniete gesta dzungla wzgorza...

Jestesmy juz prawie tydzien w Indonezji (najwieksze panstwo-archipelag na swiecie i najwiekszy kraj muzulmanski), i jak na razie - kraj ten bardzo pozytywnie nas zaskoczyl - oczywiscie krajobrazy rzucaja na kolana (tego sie akurat spodziwalismy),ale nie liczylismy na to, ze bedzie to kraj tak przyjaznych, szczesliwych i wyluzowanych ludzi... Indonezyjczycy, przynajmniej ci z Sumatry sa cudowni :) - ciagle przyjaznie nas zagaduja, pomagaja, pokazuja droge i poza jednym niechlubym wyjatkiem - nie oszukuja:) Oby wiec tak dalej...

Nasza pierwsze chwile w Indonezji - Batam,najdrozsza wyspa kraju, wlasciwie same kurorty,kasyna dla zamoznych turystow. Wychodzimy z portu, jest juz ciemno i od razu otacza nas stado taksowkarzy - gdzie jedziemy? gdzie spimy? juz maja dla nas hotel, juz pakuja nas do samochodow. Nigdzie nie jedziemy, nigdzie nie spimy - taksowkarze na Batam sa wyjatkowo upierdliwi - za nic nie chca sie odczepic. Do miasta jest 20 km - nie mamy zamiaru sie tam udawac, chcemy przespac sie gdzies przy porcie, skad rano poplyniemy na Sumatre. Przy porcie jest nawet spory las, pewnie mnostwo miejsca na namiot - ale nic z tego, nie mozemy uwolnic sie od taksowkarzy - ida, jada za nami krok w krok. Przekonujemy ich,zeidziemy do miasta piechota, i udajemy sie w kierunku miasteczka -przez kilka kilometrw jada za nami, trabia, namawiaja. Wkoncu,moze po godzinie daja sobie spokoj, co oczywiscie nie przeszkadza kazdej przejezdzajacej taksowce trabic i zatrzymywac sie z niesmiertelnym pytaniem - Gdzie idziecie?(swoja droga,na Batamie jest chyba wiecej taksowek niz ludzi...). Chyba schowamy sie pod ziemie...
Idziemy ponad godzine, bez pomyslu co zrobimy z tak pieknie rozpoczeta noca -przydaloby sie wyspac po intensywnym zwiedzaniu Singapuru.. Ale gdzie - po drodze same drogie resorty, namiotu nie ma na razie gdzie rozbic... Jak nie wiaodmo co robic - nalezy isc przed siebie - zawsze tak czynimy i zawsze sie sprawdza :) Wiec idziemy - trafiamy na jakies miasteczko, ulice ze sklepami -przynajmniej cos zjemy i sprawdzimy ceny - w markecie zaczepia nas mlody indonezyjczyk (znowu taksowkarz?) - pyta, gdzie spimy, jesli nie wiemy, zawiezienas do hotelu, nic od nas nie chce, ma motor, wiec wezmie Marcina,sprawdza hotel i jak bedzie ok, wroca po mnie. Wracaja - hotel oczywiscie ok, ale nie dla nas - jakis straszny wypas. Indonezyjczyk nie widzi problemy - mozemy spac w pokoju jego dziewczyny. Nie chce za to ani rupii. - Chce wampomoc-mowi i wypytuje o nasza podroz.
Pokoj jest malenki, bez okna,ale przytulny i czysty. Jestsemy w czyms w rodzaju hotelu robotniczego - ludzie milo nas witaja, pozdrowiaja.Joga (tak ma naimie naszwybawca) widzi, ze jestesmy zmeczeni, a jutro musimy bardzo rano wstac na prom - zyczy nam dobrej nocy i szczesliwej podrozy i instruuje co rano zrobic z kluczem.Witamy w Indonezji:)- zegna nas...

Prom odplywa o 7 rano - w porcie jest kilkanascie agencji sprzedajacych bilety - kazda w tej samej cenie, na ten sam prom -sprzedawcy glosna krzycza na widok kazdego potencjalnego klienta - przekrzykuja sie, halasuja jak moga, aby to u nich kupic bilet... Taki loklany markieting.
Plyniemy kilka godzin, wzdluz namorzynowych lasow, porosnietych dzungla wysp. Potem kilka godzin autobusme (patrzymy przez okna na Sumatre - na male wioski, dzungle, ludzi) i jestesmy w Pekanbaru. Jako ze miasto wielkie i nieciekawe - postanawiamyod razu udac sie na zachod, w gory - do Bayakombo - nie mamy pieniedzy na bilet - ale kierowca mowi, ze nie ma problemu, zatrzyma sie przy bankomacie, a gdy zaden bankomat nie chce wypalcic nampieniedzy (w jednym nie ma pradu, drugi chwilowo zamkniety) - jeden z pasazerow pozycza nam pieniadze. Wjezdzmy w gory, ostre serpentyny, wkolo dzungla, robi sie noc...Po drodze zatrzymujemy sie w knajpie i po raz pierwszy kosztujemy indonezyjskiego jedzenia -i co? tanie i baaardzo dobre:)
W miescie jestesmy o polnocy - udaje nam sie (nie od razu) znalezc bankomat, zegnamy sie z nasyzmi wspolpasazrerami i... idziemy na policje. Jestesmy zmeczeni, nie mamy sil szukac hostelu - mundurowi na pewno znaja miasto i cos nam poradza... Policjanci milo nas witaja, jakby zupelnie nie zdziwila ich nasza obecnosc, smieje sie, ze mozemy spac w komisariacie, potem chyba z godzine jezdza z nami po miescie (dopiero drugi dzien w Indonezji, a juz w radiowozie..) - szukaja hostelu - woza nas po jakis drogich hotelech, usilujemy im wytlumaczyc, ze chcemy cos taniego... (polijanci starsznie martwiasie, ze nie mowia najlepiej po ang8ielsku i pytaja, jak jest z polskimi policjantami - pocieszamy chlopakow, ze nasi tez nie mowia... :) - w koncu rozumieja - i jestesmy w tanim hostelu, 100 m od komisariatu....

A na drugi dzien udalismy sie do Bukkittingi.... Co bardzo sobie chwalimy, bo siedzimy tu juz czwarty dzien.. :)

3 komentarze:

ewelina pisze...

<><...

uczi pisze...

Hura! Wymienili mnie w blogu. Dzięki :))
Mam pomysł:Jakby tak choć jeden wpis machnął Marcin.Co Wy na to? Toż to by był kruk biały :) Pod spodem niech się wpiszą ci którzy popierają..

Elcia pisze...

ja tez jestem ciekawa jakby to wyszło?! Marcin spróbuj cos machnac od siebie, poznamy twoje odczucia i wrażenia...