wtorek, 24 lutego 2009

Kumning, 57 dzien

Skazani na Kunming

Siedzimy w Kunmingu, w pelnym wiezowcow centrum - dzis nic nie roblismy - szwedamy sie po miescie, ale nie za daleko, zeby sie nie zmeczyc, jemy, spimy, jedyny nasz wysilek to zrobienie wczoraj prania, ktore suszy sie na balkonie. Ale zeby nie bylo, ze sie obijamy - nie jestesmy tu na darmo - nasze glowne, arcywazne zajecie to czekanie na wietnamska wize i podziwania nowego imagu Marcina - szare szerokie spodnie dresowe i o kilka numerow za duza blekitna bluza (tez dresowa, a jak) - obiecujemy zrobic zdjecie, choc juz troche za pozno, po po dwoch godznach od zakupu Marcin poplamil sliczny stroj tluszczem z ziemniaka... No i zakupilismy wszyscy laczki, teraz zaczniem brac prysznic, bo ponoc ma byc goraco... Laczki sa piekne.

Mieszkamy w wielkim hostelu, wiele osob tak jak i my to nieszczesnicy skazani na Kunmnig z powodu wiz...

Szkoda ze musimy juz spac jak "porzadni" ludzie w dormitorium.... Pierwsza noc bowiem spedzilismy w wielkim pokoju z olbrzymim telewizorem i kilkoma kompami. Niby byla to kafejka internetowa i miejsce ogladania tv, ale tak naprawde byl to nasz pokoj w ktorm bezczelnie siedzieli jacyc ludzie. Kiedy bowiem przyszlismy do hoselu, okazalo sie, ze nie ma miejsc w najtanszych dormitoriach, a pokoje 2- czy 3-osoowe sa dla nas stanowczo za drogie, obsluga zaproponowala nam spanie na podlodze w "lobby". Jedyny minus - wszystko otwarte jest do 2-ej w nocy i do tej pory beda tu siedziec ludzie. Nam to bynajmniej nie przeszkadza (a ludziom? ;) Rozlozylismy sie wiec, pan z rececji przynisol nam nawet koldry (-It is free - zapowiedzial - czy my wgladamy na sepow?), co Marcin skwitowal z zadowoleniem moszczac tylek na poduszce - Teraz wygladamy bardziej profesonalnie!

No i czekamy na te wizy. Marzy juz nam sie Wietnam. Nie, zeby nam zle w Chinach bylo, ale troche nas juz Chiny nudza (wokol sami Chinczycy ;) - od przykrych przezyc z kurzymi dupkami ciagle jemy ryz i kapuste, miasta wielkie, podobne do siebie, nowoczesnie tu, czysto - czasem az za czysto, wszedzie daleko, na jezdzenie stopem nas nie stac... Dobra, nie narzekamy - moze to tylko znuzenia, bo pewnie jeszcze bedziemy tesknic do Kraju Srodka.

3 komentarze:

Anonimowy pisze...

nie "profesjonalnie"! nie! jeżeli "mówi Marcin" to powinno być "PROFI"!

Elcia pisze...

No uważnego macie czytelnika!!
Czy dla autorki to KOMFI ?? :)

Anonimowy pisze...

Elcia... wiesz... nie podskakuj ;)