wtorek, 3 marca 2009

Kunming jeszcze raz

O Polakach i tajemniczym Niemcu (bedzie troche niecenzuralnie) oraz jego chinskich "sekretarkach"

Zeby nie bylo, ze Kunming taki zly i brzydki - stolica Yunau bywa nazywana miastem wiecznej wiosny- taki tu bowiem panuje klimat, przez caly rok miasto az kipi od kwiatow, kwitna drzewa, wszystkimi barwami mienia sie pieknie zadbane klomby, parki... Tylko szkoda, ze nic nie zostalo ze wspanialej starowki - Chinczycy reguralnie burza stare miasta, a na jego miejscu wznosza wiezowce... No, szkoda.

Jednego pieknego dnia w naszym hostelu spotkalismy az 5 (slownie pieciu!) Polakow - wielka to dla nas sensacja, bo to pierwsi spotkani w naszej podrozy rodacy i to w dodatku wszyscy na raz i w jednym miejscu! Mariusz, 4 lata temu "sprzedal wszytskie graty", spakowal plecak i wyruszyl "tam, gdzie wschodzi slonce" - przez Rosje i Mongolie dotal do Chin i... zostal. Od 3 lat mieszka w Dali, robil bizuterie, szyl, potem kupil kebeb - bo kebeba mu bardzo brakowalo, dzis ma knajpke, ktora nazywa sie swojsko "by Mariusz" i nawet nie mysli, aby opuscic Chiny.
Mariusza odwiedzili rodzice i siostra. Zdziwieni Chinami - W Europie mamy zupelnie inny obraz tego kraju - mowia. - A tu nie widac biedy, ludzie dobrze ubrani, usmiechnieci, pewni siebie, dobre samocody, zadbane, czyste, nowoczesne miasta, nikt tu nie wyglada na ucisnionego... - mowia.
Ewa podrozuje sama, przyjechala z Wietnamu i duzo nam opowiada - robi nam coraz wiekszego smaka :) Ewa, jesli nasz czytasz - serdeczne pozdrowienia i powodzenia na szlaku! Trzymaj sie i do zobaczenia gdzies na koncu swiata :)

A teraz o Niemcu :)
W Chinach jedna z rzeczy, ktora musisz raz na jakis czas zrobic i ktora zapewne z tego powodu kosztuje sporo jest zgranie zdjec na plyke dvd. Postanowilismy poprosic o pomoc kogos z HC - wpadniemy na chwile, wypalimy plyki i wszyscy beda szczeslii :) Od razu odpowiedzial nam Niemiec - pewnie, ze wypale wam plytki. Wiec jedziemy gdzies na obrzeza Kunmingu - czekamy na naszego Niemca na przystanku autobusowym - zamista bialego mezczyzny przychodzi chinska kobieta - Czy wy jestescie przyjaciolmi sira? - pyta. No tak, to my. Chinka prowadzi nas na strzezone osiedle wiezowcow - jedziemy na 11 pietro - mieszkanie-biuro, w pokoju Niemca pod folia stoja gigantyczne przemyslowe butle z tlenem i helem - Robie tu ekspermanty z fizyki kwanowej - wyjasnia... Moze nie wylecimy w powietrze z calym blokiem :) Chinki (bo sa dwie i pracuja tu jako sekretarki) rozmawiaja z Marcinem. Niemiec zacheca - One sa bardzo niesmiale, musisz je zagadywac! One by cie szybko nauczyli chinskiego - smieje sie. Chinki pytaja Marcina ile ma zon i czy podobaja sie mu chinskie dziewczyny. No, znowu takie niesmiale nie sa...
Wycodzimy z Iza na papierosa, nie wiemy, ze zostawilysmy biednego Marcinka w paszczy lwa. Gdy wracamy Marcin siedzi z dziwna mina, a Niemiec pyta - Myslisz, ze jestem "crazy"? Marcin duka "A little bit". Nie wiemy jeszcze o co chodzi, konczmy wypalanie, rozmawiamy z drugim lokatorem, ktory okazuje sie polskim Zydem z Galicji, podrozuje od 40 lat, ma siwe, pofarbowane na rudo, dlugie wlosy, opowiada o Azji, o podrozach. Zegnamy sie i jeszcze w windzie Marcn mowi - Ale jaja, nie uwierzycie...
Gdy tylko wyszlysmy, Niemiec zaczal rozmawiac na skypie. Pierwszy tekst "I think your cock is too big to me. Can you send me picture?". Mowil ponoc powaznym glosem zboka, patrzac raz na jakis czas spod oka na Marcina. Potem "Chcialbys pewnie z moimi sekretarkami? Nie, one sa tylko moje!" No i jeszcze cala masa rzeczy, ktorych wstydzimy sie pisac :) A myslelismy, zeby zostac u niego na noc :) Ciekawe, czy Chinka, ktora wyszla nas odabrac na polecenie "sira" myslala, ze jestesmy kolegami ze skypa? ;)
No i tak wypalilismy plytki :)

A z Kunmingu pojechalismy dalej na poludnie - tak sie pieknie uzadzilismy z wietnamskimi wizami (ktore mamy juz swieze i pachnace w paszportach), ze chcemy, czy nie musimy zostac w Chinach do 10 marca, bo od tego dnia zaczyna sie waznosc naszych wiz. Wiec jeszcze troche pasmakujemy Chin :)

4 komentarze:

Anonimowy pisze...

Płytki warte poświęcenia. Cóż,żeby życie miało smaczek... ;)))))

Całusy, Dzieciaki!

Elcia pisze...

Marcin ma w sobie cos takiego, że podoba się zbokom:)
Iza- czyżbyś nie dała rade z rzuceniem palenia??

uczi pisze...

Wasze zdjątka są genialne..

iza pisze...

heheheh ciezko rzucic palenie jak sie jezdzi z Marcinem i Aga;>