Jazd - Zaratustra i Husajn
Przyjechałyśmy wieczorem do Jazdu i do razu gonimy za miasto. Gonimy taksówką - żeby jeszcze przy tym genialnym świetle, niedługo przed zachodem słońca zobaczyć Wieże Śmierci. I miejsce nas ani trochę nie rozczarowało. Ale rozczarowała Świątynia. Właściwie z naszej winy... Bo wyobrażałśmy sobie cuda...Ale Jazd to dla nas też procesje, biczowicy. Coraz bliżej najważniejsze dni Aszury... Więc jest dla nas i Zaratustrze i Hasajnie...
Przez setki lat Persowie wierzyli w Ahurę. Zoroastrianizm jest uważany za jedną z najstaryszych a przez niektórych za najstarszą religię monoteustyczną. Jeżeliby liczyć przyjęcie przez Persów Islamu jako koniec tej religii (a przynajmniej jej świetności, bo wyznawana jest do dziś) - to Persowie wyznawali ją przez ponad 2 tysiące lat i na pewno wiele z religii z niej czerpie - łącznie z szyickim Islamem. Jakby tak mocno uprościć - Zoroastranie wierzę w Boga - Ahura Mazdę - Boga dobrego, który ma swojego przeciwnika - boga złego. I świat - to pole walki pomiędzy nimi. Jest w tej religii cała masa "świętych" istot - nam pewnie najbardziej znajomy brzmi Mitra z nim najczęściej będzie kojarzyć się nam stara religia Persów. Jest też Zaratustra, coś w rodzaju Mesjasza i prorok, który religię objawił, są święte księgi. Etyka Zoroastran (och ta nazwa) jest mocno podobna do chrześcijańskiej. I to byłą religia Persów i ... nie gdybya się w historii - co by było, gdyby nie Islam? Czy trwałą by nadal? A może kiedyś jeszcze wróci do czasów świetnisci? Coraz więcej Irańczyków interesuje się starą rel. Islamski reżim wbrew pozorom pomógł zorostranizmowi - wielu Irańczyków na fali niechęci do reżimu szuka korzeni swego narodu....
Więc jest wielka Persja ze swoją bardzo oryginalną, potężną religia. Ale potem przyjdą Arabowie. Pustynny lud podbije stare imperium. Persowie przyjmą (pod przymusem czy nie - zależy kto pisze historię.... ) Islam. Jak by na to nie narzekali i płakali nad utraconą potęgą, jakby nie narzekali na Arabów (podbili nas! narzucili nam wiarę!) To Islam jest przecież też częścią historii Iranu. Przecież świetnością Persji był też kalifat... Swoją drogą ciekawe jest coś takiego jak "pamięć historyczna". Persowie, mają tak długą i niesamowitą historię, gdy o tym zapomnimy, będą nas śmieszyć. Bo pamiętają, jak grubo ponad tysiąc lat podbijali ich Arabowie. I ciągle mają o to pretensje, i ciągle jest to pamięć żywa. Odpowiadamy wtedy - A Persowie? Czy podbili świat drogą małżeństwa może? Układów? A kto zniszczył Ateny? - a oni odpowiadają. Analizują zniszczenie Aten i podbój Efezu... Nie ciekawy jest sam przedmiot dyskusji, ale to, że są narody, w których ciągle jest żywe to, co dla nas jest na wpół mityczną starożytnością. I czasem dlatego też warto pojechać do Iranu. Warto porozmawiać z Irańczykami. I śmieszne sa potem argumenty tych, którzy mówią, że "oni" są prymitywni. Że nasz europejska kultura jest "wyższa". Że oni, tam na wschodzie nie są cywilizowani. O kto tworzył podwaliny naszej cywilizacji, którą tak się szczycimy. I nawet jeśli mają te kraje swoje problemy, dyktatury - czy nie należy im się, jeśli już nie jesteśmy zdolni do miłości - odrobina szacunku?
Ale wracamy do zoroastranizmu. Dziś ma garsteczkę wyznawców. Na świecie - jakieś 250 tysięcy, z czego ponad połowa w Indiach - w Iranie - szacuje się na może 40 tysięcy. Symbol zorostrianizmu złoty, srebrny, plastikowy można kupić w każdym sklepie dla turystów. Często noszą go sami Irańczycy. Właściwie bardzo często. Dla nich to powrót dla tradycji. Trochę przeciw wobec temu, co się dzieje... Od tej pory, gdy zaczęłyśmy zwracać uwagę, widzimy go niemal wszędzie...
Więc dla nas to religia ciekawa, fascynująca. Więc wydaje nam się, że w ciągle czynna świątynia musi być niezwykła. Najważniejsza w Iranie. UUU - będzie się działo... A nie dzieje się nic. Ładny budynek nad stawem. Wystawa dotycząca religii. Całkiem zresztą ciekawa - tłumaczy takim laikom jak my w co wierzą Zoroastrianie, jakie są główne zasady ich religii, jaka etyka, jaki kult. Trochę to martwe, a chciałybyśmy zobaczyć coś "żywego". Wszakże jesteśmy w czynnej świątyni, do której pielgrzymują, w której modlą się wyznawcy. W środku za szybą, płonie święty ogień. Oddzielony - bo święty, szybko jest po to, aby nikt nie mógł go dotknąć, zbeszcześcić. A gdzie tajemnicze, starożytne obrzędy? Gdzie (na pewno jakoś specjalnie wyglądający, szczególnie ubrani) wyznawacy? Gdzie niesamowite wyposażenie... Aleśmy głupie... :)
Los nas pocieszył. Chcemy obrzędu - mamy. Tylko niekoniecznie takie - mogą być Islamskie? Mogą! Coraz bliżej największych obchodów Aszury - więc ulice zapełniają się procesjami. Całę są przystrojone, na bazarach - to, co na Aszurę mieć trzeba - flagi, szale, stroje, plakaty. Trzy barwy - czerń, czerwień, zieleń. Będzie coś w rodzaju dram - obrazujących bitwę, szczególnie moment zabójstwa Husajna. Są modele całej bitwy. Zginęlo razem z Husajnem też małe dziecko - dlatego do meczetu chodzi się z dziećmi albo lalkami i opłakuje. Dlatego na precesji niesie się dziecko. To w pewnym sensie święto dzieci, choć ilebyśmy się oczytały, opytały o historii, znaczeniu Aszury, nie do końca czujemy pewne symbole. Mamy głupie skojarzenia - to jakby połączyć klimat Bożego Narodzenia z Wielkim Piątkiem. Smutne, tragiczne procesje, z biczownikami (bicze są prawdziwe i nieraz leje się krew), czarnymi i czerwonymi flagami, z transparentami, z mieczami, do tego głośna muzyka (swoją drogę - jak te dzieciaki nie ogłuchną?). Podoba nam się muzyka Aszury. Kupimy płytę. Chodzimy z procesjami, oglądamy. Szkoda, że za kilka dni, kiedy będą największe, najważniejsze obchody - będziemy poza Iranem...
I oczywiście - wieże. Znów wracamy do Zaratustry. Poza granicami miasta są wieże śmierci. W tej religii wyjątkowo ciekawe traktuje się zwłoki - i do dziś jest to praktykowane, głównie w Indiach. Aby ciało nie zbrukało ziemii (spalić też nie można bo zanieczysci ogień), wywiesza sie je na specjalnych wieżach (lub kładzie) aby mogły je zjeść dzikie ptaki. I takie wieże znajdują się na wzgórzach za miastem. Jedna - dla kobiet, druga dla mężczyzn. Trzeba wspinać się, męczyć, bo są na dość wysoko. I tam, przez chwilę, poczujemy klimat starej perskiej religii.
Jazd sam w sobie jest całkiem ciekawy. Meczety, gliniana, malownicza starówką, słynne wiatrołapy. Poszwędamy się, pobędziemy. Jazd - miasto, w którym czuć stare i nowe czasy. Może nie te najnowsze, bo stare ma tu lat tysiące, a nowe może tylko tysiąc... Cieszymy się na Perspepolis. Jedziemy do miasta, które jakie by nie było ma przepiękną nazwę - Sziraz... Ponoć w Sziraz Iranki mają najpiękniejsze oczy... Co nas jednak intresuje mniej. Bo niedaleko od Sziraz znajdują się ruiny Persepolis. Wiemy, że słabo zachowane, że ponoć nie robią aż takiego wrażenia. Ale to Persepolis.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz