niedziela, 16 sierpnia 2009

Azja - podsumowanie

233 dni, 20 tys. km (szacunkowo), 11 krajow, mnostwo radosci, zero problemow - opuszczamy Azje

Etap azjatycki uznajemy za zakonczony ;)


Siedem i pol miesiaca zajelo nam przemierzenie Azji (z kawaleczkiem Europy) - kiedy w grudniu wyjezdzalismy z Polski, nie myslelismy, jak dlugo bedziemy w Azji, czy myslelismy, ze az tak dlugo? Siedem i pol miesiaca zajelo nam doracie ladem z Poslki do Australii. Azja pokazala nam setki swoich twarzy, przezylismy tu wspaniale chwile, widzielismy cuda przyrody i cuda cywilizacji, czasem bylismy zmeczeni - nigdy chorzy. Od wyjechania z Polski do przybycia do Timoru Wschodniego wydalismy po 2,5 tys euro na osobe - wliczjac wszystkie mozliwe koszty. Kolejne 100 euro na osobe koszowal nas bilet z Dili do Darwin - czyli dotrzemy do Australii za 2600 euro. Za taka podroz to chyba nie fortuna... ;)


Pewnie, ze taniej bylo by samolotem, nawet kilka razy oszczedzilisbysmy lecac na krotszych dystatnsach - ale podroz ladowa jest czyms fascynujacym, pozwala patrzec, jak zmienia sie swiat - klimat, kultura, krajobraz, ludzie...I bardzo cieszymy sie, ze pokonalismy caly ten dystans ladem.
Podroz ladem to cos niemal magicznego - i daje dziwne wrazenie - ze tak naprawde wszedzie jest blisko - za nawet egzotyczna Indonezja - jest blisko Polski - bo, skoro dojechalismy tu autobusami, pociagami (w co czesto Indonezyjczyc nie mogli uwierzyc) - to czy moze to byc daleko? Nasz swiat nie jest az tak wielki, jak nam sie wydaje, zadne miejsce nie jest tak odlegle, zeby nie mozna bylo tak dojechac, a nawet - nie myslac nawet o pdorozy tam - zeby nie martwic sie jego problemami. Teraz, gdy uslyszmy, ze cos dzieje sie w Wietnamie, czy w Timorze - nie ebdziemy myslec, ze to gdzies na koncu swiata - ale ze to calkiem niedaleko, prawie u nas, w naszym swiecie...

No i czas na podsumowanie i kilka praktycznych rad dla tych, ktorzy planuja podobna podroz. A warto ;) A co bylo warto najbardziej? Oto nasze ulubione miejsca (kolejnosc chronologiczna):
1. zamarzajacy Bajkal - i cala zimowa Syberia
2. chinski Wielki Mur - najbardziej podobalo nam sie, ze bylismy tam sami
3. cudne miasteczko Lijang i calkiem niedaleko od niego Wawoz Skaczacego Tygrysa
4. terasy ryzowe w Yunanie
5. Chinczycy - mili, przyjazni, cierpliwi - nawet przestalo nam przeszkadzac plucie i chrzakanie
6. Nha Thrang w Wietnamie - niby takie sobie zwykle miasto nad morzem, ale porzadnie tam wypoczelsimy, miejscowi byli niezwyle mili i wspaniale siedzialo sie z nimi wieczoremi przy piwie
7. delta Mekongu - jak dla nas najwspanialsze i w ogole nie turystczyne miejsce w Wietnamie
8.Angkor Wat w Kambodzy - nie bedziemy oryginalni, ale to miejsce rzuca na kolana
9. Kraina Tysiaca Wysp w Laosie - lenistow, luz i relaks, w dodtaku tanio i wspaniale kraobrazy
10.Lunag Prabang - miasto swiatyn, poranny bardzo egzotyczny targ i przyjazni mnisi
11.Latwe, przyjemnie i tanie podrozowanie po Tajlandii - po Indoechinach naprawde raj
12. Ko Tao - wspanialy snorkeling, cudne krajobrazy
13. Indonezja - chyba cala - wulkany Jawy, dzungla Sumatry, wyspy Gili, warany z Komodo, wulkany-wyspy kolo Flores.... duzo tego, do tego przyjazni ludzie i najlepsze w podrozy zarcie (a przy tym najtansze)

Liste mozna by ciagnac i ciagnac, bo tak naprawde kazdego dnia dzialo sie cos wpanialego, cos nowego, cos wyjatkowego, cos, co nas zachwycalo, dziwili, szokowalo. Spotkalismy tez mnostwo wspanialych ludzi - miejscowych i i nnych pdoroznikow :) - a kazdy czlowiek to wspaniala historia, to nowy swiat.
O to przeciez chodzi w podrozach i po to wyruszylismy :)

Ale podrozowanie to wcale nie wieczne wakacje - nie raz bylismy zmeczeni, nawet zniecheceni - bywalo za zimno, albo za goraca, czasem meczyli nas miejscowi, gdy ciagle chcieli nas naciagnac, albo - gdy, jak w Indonezj - byli zbyt mili - i absolutnie kazdy chcial sie z nami przywitac. Nie mielismy zandych powaznych, ani nawet mniej powaznych problemow zdrowotnych - mamy szczescie - choc tez uwazamy - nie jemy miesa, nie pijemy podejrzanej wody itd. Ale nie zapeszamy :) Nikt tez nas nie okradl ani nie napad, nasze starty to zgubiony noz i kilka popsutych rzeczy - jesli ktos okrada to producenci tych wszytkich drogich gadzetow ;) hehe
Oczywiscie, kilka miejsc nas rozczarowalo. Oto one ;)
1. ceny w Rosji - starszliwie drogie noclegi i ksiadz w Ulan-Ude, ktory w nocy, przy -30 stopniach odprawil nas z kwitkiem
2. zamkniety Tybet (w czasie, gdy bylismy w poblizu), a nawet problemy z dostaniem sie w jego okolice
3.niemoznosc podrozowania lokalnmi srodkami transportu w Wietnamie, koniecznosc wejscia w caly turystyczny przemysl, ktory odgradza od prawdziwego kraju
4. jakos tak nie mielismy szczescia do ludzi w Kambodzy, spotkalismy naprawde niewielu zyczliwych miejscowych
5. jedzenie w Kambodzy - drogie i czasto nie do przelkniecia
6.Bali - piekna wyspa, ale starszliwie zatloczona (turystami) i jak na Indoenzje bardzo droga
7. ceny hosteli w Timorze Wchodnim no i niemoznosc poplyniecia do Australii - szkoda, ze nie ma tu zadnyego promu to tak blisko - ponoc mogliby nim plynac nielegalnie imigranici. Taaa....

To chyba tyle - niewiele jak na osiem miesiecy :)

A teraz troche pratktcyznych rad:
Transport - najwygodniejszy - oczywiscie Rosja (i Ukraina) i ich wspaniale sypialne pociagi, w dodatku ciagle tanie, czyste i bezpieczne, szybko i wygodnie bylo nam w turystycznych autobusach w Wietnamie, najgorszy - Indonezja (powoli, ciano i glosno, no, ale tanio), najtaniej bylo nam jezdzic, poza Rosja, w Chinach (taniutkie twarde lawki w pociagach), Tajlandii i Indonezji, najdrozej w calych Indochinach (nie da sie uzyskac loklanej ceny) - autostopem udalo nam sie tylko w Tajlandii - w Rosji bylo za zimno, w Chinach - za drogo (kierowcy chcieli pieniadze) albo zbyt trudno (chinczycy otaczali nas i usilowali dociec co robimy), w Indochinach - tez drozyzna ;) - poza Laosem, gdzie moga zatrzymac sie pracownicy roznych charytatywnych organizacji, Tajladnia i Malezja - to oczywiscie stopowy raj, Indonezja - calkiem latwy stop, choc tez nie za darmo - ale nie drozej niz autobusem - ale bioroc pod uwage pokonany dystans - nie wydalismy na transport zbyt wiele...
Noclegi -
tu najgorsza byla Rosja - drogo i zle - za noc w najobskurniejszym hotelu trzeba wydac co najmniej 10 euro - gdyby nie Hospitality Club... Oj, ciezko by bylo... Chiny - byly bardzo tanie (moze poza Pekinem) - czasem placiclismy starszliwe grosze - standart bardzo rozny, Wietnam - troche drozej (5-7dol) - ale zawsze super czysto i wygodnie (i zawsze telewizor ;), Kambodza - tanio (sredno 3 dol za pokoj) - standart bardzo rozny, Laos - znowu tanio i znowu roznie, Tajlandia - ciut drozej - ale czysto i wygodnie, Malezja - drogo i zle - najtansze dormitorium w KL - 3 dol, w dodtaku malo przyjemne miejsce, Singapur - oczywiscie drogo ;) i Indonezkja - tanio i bardzo roznie - najtaniej spalismy za 1 dol od osby w Laosie, najdrozej w Singapurze (nawet nie chcemy pamietac za ile) no i w Timorze Wschodnim... Plus noce w namiocie - bardzo tanie lub darmowe - choc nie raz narzekamy, ze nosimy namiot, to jednak oplaci sie - mimo, ze Azja nie jest najlpwzym miejscem na kemping...
Jedzenia -
hehe mozna by pisac i pisac heheh Ukraina - tanio i dobrze mniam, mniam,Rosja - moze i smacznie ale bardzo drogo, wiec jechalismy na chis nkich zupkach, Chiny - bardzo tanio, ale te znaczki w menu.... naprawde, czasem ciezko bylo cos zamowic ;), Wietnam - nie wiemy, czy dobre, bo drogie bardzo, wiec zywilsimy sie bagietkami z jajkiem, ktore po miesiacy co najmniej nam zbrzydly, w Kambozy bylo bardzo drogo i bardzo zle z jedzeniem, wiec wyglodniali rzucilismy sie na zarcie w Laosie, ktore moze nie jakies genialne i nie najtansze - ale zawsze cos. A potem kulinarny raj Tajlandii i Malezji - w dodatku tanio, a Indonezja powalila nas na kolana - i jakaoscia, i cenami :)
Piwo i trunki wszelakie (to do Marcina) -
Na Ukrainie wiaodmo - tanie i dobre piwo, w Rosji podobnie - choc czasem tzreba bylo z miejscowymi skosztowac czegos mocniejszego. Chiny...ech.... marzenie - piwo co prawda slabe, ale taniocha zupelna - za 0,5 l w knajpie pol dolara, a bywalo i mniej...i calkiem dobre, a rozne wodki i inne mocne trunki - tanizna zupelna, choc chinska wodke trudni przelknac, w Wietnamie mozna pic i pic piwo, bo nie dosc ze bardzo dobre to super tanie - za 2 litry lanego piwa - dolar! W kambodzy bylo juz o wiele, wiele gorzej - tu dolara trzeba bylo zaplacic za puszke najtanszego piwo w markecie, a potem Laos - za dolara mozna bylo miec piwo w knajpie, ale zawsze mozna bylo poratowac sie lao, lao - miejscowa wodka - pol litra za dolara... Tajlandia - drogo, choc palmowe wino mozna bylo kupic troche taniej niz piwo, a loklane wodke po bardziej przystpnej cenie.. Ale raj to nie jest - potem zaczely sie kraje muzulmanskie co musi oznaczac drogi alkohol - w Malezji mozna jeszcze znalezc chinskie, w miare tanie trunki, Indonezja - to czasow odkrycia Orang Tua, miejcowego wina (ok. 2 dol za ponad pol litra) - ciezkie czasy - piwo - ok. 2 dol za buletle w sklepie, a bywalo i drozej. Czasem mozna znalezc jakies lokalne trunkie, ale po tym, jak na Bali od takowych specjlaow umarlo 20 turystow, lepiej uwazac... No - chyba koniec - w Timorze piwo jest koszmarnie drogie, ale maja za 2,5 dol Orang Tua. Zawsze cos :)
Ludzie - tu nie napiszmy wiele, bo wszedzie, w kazdym kraju mozna spotkac ludzi dobrych i zlych, milych i tych mniej milych, zreszta nie kazdy musi kochac turystow.. Ale najlepsze doswiadczenia mieslimyw Chinach, Tajlandii, Malezji i Indoenzeji, tam tez ludzie bywali (no, moze czasami poza oprocz Indoenzji) najuczciwsji - zadnego przeplacania, zadnych pdowjnych cen... W Laosie - bylo roznie, a jakos, jesli chodzi o tubylcow najmniej milo wspominamy Kambodze. Ale geberwalnie Azja jest przyjemna, bezpieczna i bardzo przyjazna, A ze czasem ktos naciagnie nas na dolara... No, zawsze to denerwuje, trzeba poklac i zapomniec.


No... Wyjezdzamy jutro z Azji, dziwne to az, bo troche sie tu zasiedzielsimy - oglaszmay wiec nasz azjatycki i jednoczesnie ladowy etap podrozy za zakonczony :) I calkiem udany! Pozdrawiamy wszystkich, ktorzy nas czytali i mamy nadzieje - beda czytac! A jutro rozpoczynamy nowy etap - Australia!

4 komentarze:

uczi pisze...

Australia.. Moje ulubione.Już mi ślinka cieknie.Powinniście ten blog wydać jako książkę po powrocie.Albo teraz drukować gdzieś w odcinkach.Byłoby na dalszą jazdę :)

Unknown pisze...

Do tej pory było wam łatwo, ale spróbuj złapać stopa na Słowacji ;))
a nasi kierowcy też się robią jacyś kapryśni, z amstaffami nie chcą zabierać, a to przecież takie grzeczne psy;))

oko pisze...

Marcinie czy o mnie pamiętasz?

Unknown pisze...

Sledzimy Wasza wyprawe. Powodzewnia. No i Michael jackson umarl.
Wojtek Sz.