poniedziałek, 23 marca 2009

Goodbye China and....

Do widzenia, Chiny

Chiny... dwa miesiace w imperium liczacym tysiace lat, kilka tysiecy kilometrow w trzecim co do wielkosci kraju swiata - wiec to co widzielismy, przezylismy, pomyslelismy o Chinach powstalo na podstawie jakiejs malej czastki rzeczywistosci... Ale troche podumowania sie nalezy :)

Chiny sa stosunkowo latwym krajem do podrozowania - mimo bariery jezykowej - bo ludzie mowiacy angielskim w tym kraju to rzadkosc. Ale jesli juz znajda sie w okolicy turysty - zwykle sluza pomocna dlonia, pomaga kupic bilet, pokaza droge. Chinczycy sa generalnie bardzo pomocni, zwykle, gdy mielismy jakis problem i zaczepiali kogos na ulicy, zaraz pojawial sie tlumek - zwykle znajdowal sie ktos kto znal kogos znajacego angieski. Nawet Chinczycy nie mowiacy w zab z zadnym rozumianym przez nas jezyku zwykle wykazywali sie cierpilowosci a checia pomocy :) A wiec to kraj generalnie milych, uprzejmych ludzi, rzadko zdarzalo nam sie, aby ktos probowal nas naciagnac czy oszukac, raz nawet chinczyk tlumaczacy nam jak dojechac gdzies tam zamowil riksze i za nia zaplacil... Nie ma zbyt wielu naciagaczy, nachalnych sprzedawcow, ktorzy utrudniaja zycie w wielu krajach Azji.
Chiny sa dobrze zorganizowane, stad latwo sie w Kraju Srodka zorientowac, ale i meczoce - olbrzymie, zatloczone miasta, szerokie arterie, gigantyczne dworce, wielkie place, megacentrahandlowe - czlowiek wysiada z pociagu, z autobusu i czuje sie tym wszystkim wielkim i nowoczesnym bardzo przytloczony. I wszedzie, niemal na kazdy kroku widac budowy - powstaja nowe drogi, mosty, osiedla - Chiny zmieniaja sie w oczach i pewnie za kilka lat bedzie to kraj betonu i szkla... Niemal czuc w powietrzu cos co mozna by nazwac "propaganda sukcesu" i pelno jej w chinskich mediach. Chinczycy wygladaja generalnie na zadowolonych z zycia ludzi - choc co tak naprawde mysla, nigdy sie pewnie nie dowiemy. Na pewno sa mocno zindoktryowani, widac to chocby, gdy poruszyc temat Tybet. Zreszta ten temat w chinskich mediach pojawia sie czesto - reklamowki pokazujace szczesliwych Tybetanczykow witajacych chinskie wojsko... No, ale to zupelnie innych temat...
Zawiedlismy sie na chinskim, zarciu - troche wynikalo to z problemow ze zrozumieniem menu i obawa przed zamowieniem czegos obrzydliwego, troche z cen - bo dobre, tradycyjne chinskie jedzenie jest dosc drogie... Wiec jedlismy glownie ryz z jajakami na przemian z ryzem z pomidorami. Czasem pojawialy sie zbawienne babuszki ze wspanialymi i tanimi plackami ziemniaczanymi, samzonymi bananami czy marcinowym tofu. Ale rajem dla podniebienienia dla nas Chiny nie byly...
Money, money... Nie sa Chiny krajem drogim, choc do najtanszych tez nie naleza. W miare tanie sa pociagi, dosc drogie autobusy, za noclegi placilismy od 5 - 20 zlotych za osobe (ten ostatni w bardzo drogim pekinie), za tanie jedzenie trzeba zapalcic kilka zlotych.... No i najdrozsze - bilety wstepow :( Tu Chinczycy nie oszczedzaja turystow. W ciagu dwoch miesiacy wydalismy po kilkaset dolarow na osobe, wliczajac koszty przedluzenia chinskiej i wyrobienia wietnamskiej wizy.

No i oczywiscie duzo wspanialosci mozna w Chinach zobaczyc, choc pewnie ani pieniedzy, ani czasu nie staryczyloby zeby zobaczyc choc polowe - piekne sa w chinach kraobrazy, malownicze wioski, niektore miasteczka, swiatynie.... troche mniej interesujace wielkie miasta, ale na pewno Chiny warto zobaczyc - popatrzec jak pala sie kadzidla w swiatyni, jak wiesniacy prymitywnymi narzedziami uprawiaja pola, porozmawiac z ludzmi w pociagu - a zawsze chetni sie znajda, wtopic sie w plynacy ulica wielkiego miasta tlum Chinczykow...

Ale na razie - do widzenia Chiny - jedziemy do Wietnamu...

I na koniec - jesliby fonetycznie po chinski zapisac nazwe Polski, tak jak czynia to Chinczycy - wyjdzie "Niebo-Ziemia". Tak po chinski nazywa sie nasz kraj :)

4 komentarze:

uczi pisze...

Tak się zastanawiam gdzie upchnęliście te grube kurtki w których wystepowaliście na Syberii

ewelina pisze...

więc pozdrawiam z "Niebo-Ziemi"

Anonimowy pisze...

z tym "Niebo-Ziemia"...
no proszę,
cóż za intuicja!
eli podróżowali na zachód często...
nie, nie może być...
chyba jednak jednak intuicja ;)

stary, mądry naród Ci Chińczycy, no doubt!

życzę tych smaczniejszych, "dymiących mis" w Wietnamie

Elcia pisze...

Świetne napisałaś to podsumowanie;)

Marcin dbaj o te szalone kobietki!
Aga bądź miła dla towarzyszy!
Iza dużo cierpliwości!!

Trzymajcie się, może w Wietnamie wkońcu pojeździcie ulubionym
(dla szefowej)stopem...