sobota, 25 lipca 2009

Bali

Kosmiczne ceny, wyspa peka od turystow, gdzies znikneli cudowni Indonezyjczycy a zamiast nich sami naciagacze...

Ucieczka z Bali

Nie zabawilismy dlugo w indonezyjskim raju, na slynnej, mitycznej niemal wyspie Bali.... Trafilismy w sam srodek sezonu, sam srodek turystycznej nawalnicy. Nie da sie.


Bali to najslawniejsza wyspa Indonezji - od lat wielu slawna z rajskiej urody i zupelnie oryginalej kultury, od kilku - z najwiekszego zamachu terrorystycznego w dziejach swiata wymierzonego w turystow - nazywanego Bali Bombing. Pamiec o zamachu ciagle zyje, i czesto miejscowi narzekaja, ze po zamachu przyjezdza mniej i mniej turystow, a plakaty zachecaja - nie daj sie terrorystom, wroc na Bali. Temat zamachow jest w ciagu kilku osttanich dni glosny - po tym, jak bomby w Jakarcie zabily kilku obcokrajowcow. Widac wzmozne srodki ostroznosci, troche wiecej kontroli, ale ciezko powiedziec o panice...

Na brak turystow Bali nie moze wiec narzekac. Szczegolenie teraz - w szczycie sezonu. Tlumy ludzi plyna ulicami w bezskutecznym poszukiwaniu noclegu (juz nie taniego - jakiegokolwiek - wszystko zajete). Miejscowi sami nie wiedza co robic - jak wyciagnac z tych tlumow pieniadze, jak pokombinowac, jak szybko zarobic. Dziwne - bo na Bali tiurysci przyjezdzaja od dziesiecioleci co najmniej - a caly tzw. przemysl turtsyczny wygflada jakbu wczorej sie narodzil - wszyscy sa zaskoczeni ze tylu turystow, nie ma miejsc, nie ma biletow, nie wiadomo co z nimi wlasciwie zrobic...
Ledwo, po kontroli (tylko miejscowych) postawilismy noge na gruncie Bali, juz pojawiaja sie pierwsi naciagacze, ktorych wczesniej nie doswiadczalismy zbyt wielu. No, tak - witamy na Bali....

Jedziemy do Denpasaru - po drodze wioski, pola ryzowe schodza do czystego morza, na nich pracuja ubrani w kolorowe sarongi mezczyzni... Az ciezko uwierzyc, ze jestesmy w jednym z najbardziej turystycznych miejsc w Azji, a moze i na swiecie. No, ale szybko sie przekonamy... Poludnie Bali to ponac nie Bali, tylko jeden wielki, drogoi kurort. Moze nie bedzie tak zle - ludzimy sie. Ale juz w Denpasarze, stolicy wyspy, zaczyna sie - w zadnym hotelu, hostelu nie ma miejsc, pytamy nawet w bardzo drogich (choc i tak pewnie bysmy tam nie spali) - nie ma. Nie wiemy, czy naprawde nie ma, czy nie chca nas przyjac. Podchadza rozmitej masci naganiacze, na pocztaku zatroskani, pytajka jaki mamy problem, w czym nam pomoc (oczywiscie, szybko pomoga nam w pozbyciu sie jak najwiekszej ilosci pieniedzy ;) - po czym, mowiac ze oczywiscie nie maja w tymn zadnego ineteresu, proponuja nam jakies kosmicznie drogie taksowki i hotele - specjalnie dla nas ;). Oczywscie nic taniego w okolicy nie ma... Na szczescie tani (jak na balijskie ceny) hostel znalezlismy na dworcu aoutobusowych - i w jego lekko brudnawych murach postanowilismy, ze nie zabawimy na Bali zbyt dlugo... Przed nami jeszcze mnostwo wysp, moze mniej slawnych, ale pewnie bardziej interesujacych i moze przyjazniejszych niz Bali.... Jedyna co chcielsimy posmakowac to specyficzna kultura hinduistycznej wyspy... Ale zeby uciec od tlumow musielibysmy wynajac motor - a z naszych informacji wynika, ze choc wynajem jest tani - tak naprawde wreczanie ciagle lapowek policjantow, ktorzy non stop zatrzymuja codzoziemncow robi z wszytskiego droga impreze... Trudno...
Jedziemy do Pandangbai - malej wioski, z ktgorej odpywaja promy na Lombok. Myslelismy, zeby zatrzymac sie dluzej w calkiem milym misteczku - ale nic z tego - cudem niemla znalezlsimy nocleg (wszytsko zajete), interenet kosztowal kilka dol za godzine (rekord swiata), w sklepach nie dosc ze drogo, to gdy po spytaniu od cene, odchodzimy, sprzedawaczyni wyzwa nas (no taa.. jak smiemy nie kupic...), w miescie nia ma bankomatu, ktory akxceptuej karty wiza, wiec w miasteczku isteniej specyficzny biznej, wozenie za "jedyne" kilkanacie dolarow ludzi do najblizszego ATM.... - dobra, plyniemy na Lambok... Moze bedzie lepiej, moze Bali kiedy indziej...
I tak ucieklismy z Bali.... Z promu, w przeczytej lazurowej wodzie, widzielismy delfiny - taki prezent na dowidzenia od pieknej wyspy ;)

Brak komentarzy: